Choć oczywiście w pytaniu uczestników imprezy o ich preferencje tkwi ogromna wartość, to jednak problemu wyboru muzyki tylko w oparciu o otrzymane odpowiedzi rozwiązać do końca się nie da. Wynika to głównie z tego, że kontekst, w którym uczestnicy imprezy zwykle słuchają danej muzyki, którą lubią jest inny, zwykle „nie imprezowy”. Dość często oznacza to, że taka „lubiana” muzyka po prostu nie bardzo nadaje się do tańca.
Lepszym więc rozwiązaniem jest podsunięcie owym gościom pewnego referencyjnego repertuaru, w skład którego wchodzą utwory nadające się do tańca, z którego oni wybierają już konkretne utwory.
![]() |
Tu pojawia się pewna istotna kwestia – kto powinien podejmować ostateczną decyzję o tym, co i kiedy ma na imprezie być grane? Odruchowo chcielibyśmy powiedzieć – ten, kto tą imprezę organizuje, ten, kto jest jej „sponsorem”. Zatrudniony dj czy zespół muzyczny jest tylko podwykonawcą, jego zadaniem jest rzetelne wykonanie zleconej usługi – nie jemu więc jest decydować o tym, co będzie grane. Bywa tak dla przykładu, że na weselach pary młode chcą precyzyjnie ustalać grany repertuar. Należy podkreślić, że oczywiście mają do tego prawo. Pociąga to jednakże za sobą konieczność odpowiedzialności za efekt tego wyboru. Inaczej mówiąc decydować powinien ten, kto jest za efekt tej decyzji odpowiedzialny, albo inaczej, ten kto jest odpowiedzialny, ten powinien decydować.
|
Jednym słowem jeśli organizator chce decydować, co i kiedy będzie grane, to nie wolno mu potem winić zatrudnionego zespołu czy dj’a, że goście się nie bawią – zdejmując bowiem z nich prawo decydowania, zdjął też jednocześnie odpowiedzialność. I na koniec jeszcze jedna kwestia – granie zamawianych utworów, tzw. „dedykacji”. Z jednej strony w tym zwyczaju kryje się dużo uroku, z drugiej – rodzi to czasem duże problemy.
W momencie okazania dużej otwartości ze strony dj’a czy zespołu na spełnianie wszelkich życzeń i „zachcianek” gości, dość łatwo doprowadzić można do kłopotów.
Te kłopoty mogą przybrać dwie formy. Pierwszą opiszę na przykładzie. Podchodzi do DJ’a gość X i prosi o zagranie utworu A. Chwilę potem podchodzi gość Y i prosi o zagranie utworu B. Za chwilę podchodzi gość Z i mówi – „Co wy gracie?! Bawić się przy tym nie można”. Chciałeś dobrze, a wyszło średnio.
Drugi kłopot, do jakiego można łatwo doprowadzić, to sytuacja, gdy jeden z gości – zwykle najgłośniejszy, najbardziej dominujący i z największym tupetem (wszystko na raz gdy stracił trzeźwość myślenia) – dominuje swoimi życzeniami (niech żyje Disco Polo! ;) grany repertuar.
Rozwiązaniem może tu być coś na kształt „koncertu życzeń”. Dla przykładu DJ już na samym początku imprezy zapowiada koncert życzeń, który zagrany będzie np. w połowie imprezy (i potrwa określony czas), po czym zaprasza do składania propozycji i zamówień, nie grając ich jednak od razu. Po zebraniu zamówień, analizuje je i w oparciu o nie i ewentualne inne utwory buduje specjalnego, zamówionego – w całości lub częściowo – ale przemyślanego i z pomysłem ułożonego „seta”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz